Lech Poznań nie potrafi dominować


Lech Poznań jest najbardziej nieprzewidywalną drużyną Ekstraklasy - przed niezwykle ważnym hitem z Legią wciąż nie wiemy, czego można się po "Kolejorzu" spodziewać

11 maja 2025 Lech Poznań nie potrafi dominować
Weronika Pospiech

Lech Poznań wygrał tydzień temu z Puszczą Niepołomicą na własnym stadionie. Strzelił aż 8 bramek. Drużynie prowadzonej przez Nielsa Frederiksena wychodziła niemal każda akcja. Fantastycznie wyglądała ofensywa, a Puszcza przez całe spotkanie do powiedzenia miała bardzo niewiele. Wszystko w Poznaniu, przed niezwykle istotnym meczem z Legią Warszawa, wygląda bardzo dobrze. Paradoksalnie, kibice Lecha Poznań nie mają wielu powodów do optymizmu. „Kolejorz” dobrze bowiem wygląda tylko z pozoru. Lech, mimo tak efektownego zwycięstwa sprzed tygodnia, wcale nie jest w dobrej formie.


Udostępnij na Udostępnij na

Lech Poznań w tym sezonie nie wykazuje ciągłości ani postępu. Zwycięstwa nie pomagają w budowaniu mentalności i pewności siebie. Pod wodzą Nielsa Frederiksena zespół pozostaje bardzo nieprzewidywalny, a runda wiosenna obnaża brak rozwoju i konsekwencji w grze. Mimo zwycięstwa z Puszczą Niepołomice aż siedmioma bramkami w niedzielnym starciu z Legią Warszawa możemy ujrzeć zespół, który w niczym nie będzie przypominał tej spektakularnej drużyny sprzed tygodnia.

W przypadku Lecha mamy bowiem do czynienia z ekipą, która nie rozgrywa wcale sezonu, lecz toczy 34 osobne starcia. Lech Poznań Nielsa Frederiksena to najbardziej nieprzewidywalna i zagadkowa drużyna naszej ligi. „Kolejorz” nie potrafi bowiem dominować.

Fenomenalna dyspozycja

Można odnieść wrażenie, że po tak spektakularnym zwycięstwie nad Puszczą Niepołomice Lech jest w fenomenalnej dyspozycji. Żadna inna drużyna nie strzeliła w tym sezonie aż ośmiu bramek w jednym meczu. Liderzy ofensywy Lecha Poznań również są bardzo dobrze dysponowani. Ali Gholizadeh, Afonso Sousa oraz Mikael Ishak dołożyli po dublecie. Nieobecny przed tygodniem był Patrik Walemark, który do Warszawy pojechał już wraz z drużyną.

Swoje premierowe trafienie w seniorskiej drużynie Lecha zdobył Kornel Lisman. Po dwie asysty zanotowali również Joel Pereira, Antonio Milić, Ali Gholizadeh, ale chwalić można całą drużynę, która zdominowała swojego rywala i była niezwykle skuteczna. „Kolejorz” przez 90 minut miał rywala pod kontrolą i drużyna prowadzona przez Nielsa Frederiksena pokazała wtedy swoją imponującą twarz.

To było zwycięstwo bezapelacyjne, które powinno zapewnić drużynie solidną dawkę pewności siebie. Każdy w Poznaniu powinien uwierzyć, że jeżeli drużyna jest w stanie strzelić 8 tak ładnych i spektakularnych bramek, po akcjach indywidualnych, strzałach z dystansu lub po pięknej wymianie podań, to musi to oznaczać, że taki zespół jest w stanie wygrać z każdym. Lech Poznań zademonstrował, że ma w ofensywie tak dużo jakości, że stać poznaniaków na mistrzostwo Polski.

Każdy mecz jest inny

W przypadku Lecha trudno jednak mówić o tym, że „Kolejorz” jest w formie pozwalającej na walkę o mistrzostwo. Drużyna Nielsa Frederiksena jest bowiem najbardziej zagadkową i nieprzewidywalną w Ekstraklasie. Trudno między kolejnymi meczami poszukiwać stałych trendów wznoszących lub opadających. Szczególnie w rundzie wiosennej w grze Lecha Poznań trudno przewidzieć jaką wersję „Kolejorza” kibice będą mogli w danym meczu zobaczyć.

Trudno bowiem logicznie wytłumaczyć to, że w drugiej połowie spotkania z Radomiakiem piłkarze Lecha nie byli w stanie wymienić kilku celnych podań i skonstruować choćby jednej składnej akcji. W tamtym starciu ta drużyna wyglądała jak grupa totalnie zagubionych zawodników, którym ktoś odebrał większość piłkarskich atutów. Natomiast już kilka dni później Lech zagrał niemal idealny mecz z Puszczą Niepołomice, w którym wyglądał jak zespół kompletny.

Taki scenariusz powtarza się w rundzie wiosennej niezwykle często. „Kolejorz” zainaugurował rundę w niezwykle spektakularny sposób gromiąc na własnym stadionie Widzew. W tym spotkaniu błyszczeli Daniel Håkans i Afonso Sousa, ale cały kolektyw Lecha wyglądał jak drużyna niezwykle zdeterminowana.  Drużyna Duńczyka pokazywała jakość godną triumfu po ostatniej kolejce. Z kolei kilka dni później, gdy poznaniacy mierzyli się w Gdańsku z Lechią, drużyna Nielsa Frederiksena nie miała pomysłu na grę, jak i żadnych argumentów, by zagrozić drużynie Johna Carvera.

Zagadek jest coraz więcej

Zarówno Widzew, jak i Lechia to zespoły z dolnej części tabeli, nad którymi Lech ma ogromną przewagę pod względem budżetu oraz jakości i szerokości kadry. Wizerunek „Kolejorza” z obu tych spotkań różnił się jednak diametralnie. W jednym tygodniu poznaniacy wyglądają jak drużyna, która na mistrzostwo zasługuje najbardziej, by już w następnej kolejce prezentować się bezbarwnie i nie pokazywać choćby grama jakości ofensywnej, którą gwarantują Lechowi Ali Gholizadeh, Afonso Sousa, czy Patrik Walemark.

Podobnie zagadkowa jest sytuacja ze spotkań z Motorem Lublin, Cracovią oraz Radomiakiem. We wszystkich tych meczach zawodnicy „Kolejorza” w drugich połowach zupełnie tracili animusz. Przestali pokazywać piłkarską jakość z pierwszych odsłon tych spotkań. Logicznie nie da się tego wytłumaczyć, ponieważ cały czas są to świetni piłkarze, którzy jeszcze kilka minut wcześniej gromili swoich rywali i byli w stanie w ten mecz bezsprzecznie kontrolować. Jak to logicznie wyjaśnić?

Lech Poznań nie potrafi dominować

Drużyna, która potrafiła w tym sezonie strzelić po 5 bramek Jagiellonii Białystok, Legii Warszawa oraz ośmiokrotnie w przeciągu 90 minut pokonać Kewina Komara, nie jest w stanie swojego przeciwnika zdominować i narzucić mu własne warunki. To dosyć odważna teza, ponieważ Lech stara się w każdym meczu prowadzić grę, konstruuje wielopodaniowe akcje i ma w swoim składzie zawodników, którzy lubią być przy piłce. Według statystyk Ekstraklasy, to właśnie „Kolejorz” jest ekipą, która futbolówkę ma pod kontrolą najczęściej. Dla poznaniaków średnia wartość wynosi niemal 60%, co jest wynikiem naprawdę imponującym.

Lech Poznań Nielsa Frederiksena jest jednak drużyną tak chwiejną, że trudno mówić o dominacji nad rywalami. „Kolejorz” jest bowiem całkowicie uzależniony od tego na jak wiele pozwoli poznaniakom przeciwnik. W rundzie wiosennej bardzo rzadko to zespół Nielsa Frederiksena dyktuje przeciwnikowi własne warunki. Jeżeli rywal daje Lechowi przestrzeń do gry, „Kolejorz” potrafi ją doskonale wykorzystać. Zbyt bierna w defensywie była Puszcza i Lech brutalnie ją skarcił.

Natomiast jeżeli przeciwnik wyjdzie na „Kolejorza” ambitnie i z odpowiednim pomysłem, Niels Frederiksen nie jest w stanie sprawić, że prowadzeni przez niego piłkarze i tak znajdą jakiś sposób na zdobycie bramki. Mimo tego, że Lech ma w formacji ofensywnej kreatywnych magików pokroju Sousy, czy Gholizadeha, największym problemem tej drużyny jest to, że nie potrafi improwizować, gdy przeciwnik wytrącił poznaniakom podstawowe atuty.

Liga to maraton

Taki brak umiejętności narzucania własnych warunków to zdecydowanie najpoważniejszy problem Lecha Poznań. Sprawia on, że „Kolejorz” to drużyna wyjątkowo nieprzewidywalna i niestabilna. Trudno stwierdzić, czy jest w dobrej lub złej formie, bo dyspozycja tej drużyny, walczącej jednak o mistrzostwo, zależna jest przede wszystkim od terminarza, a także tego, co w danym dniu zaprezentuje przeciwnik.

W taki sposób nie da się zbudować pewności siebie oraz mentalności, która w kluczowych momentach walki o mistrzostwo Polski jest decydująca. Ekstraklasa to przecież maraton, a nie sprint. Pojedyncze spotkania pokazują, że Lech ma ogromną jakość. Reszta meczów stanowi jednak dowód na to, że „Kolejorz” nie potrafi jej pokazać.

Drużyna Nielsa Frederiksena odzyskała inicjatywę w wyścigu o mistrzostwo Polski. By to jednak wykorzystać i mieć los we własnych rękach, musi nauczyć się dominować. W Warszawie na Łazienkowskiej będzie to warunek sine qua non pewnego zwycięstwa.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze